wtorek, 29 września 2015

Warszawski Obszar Funkcjonalny

Wielkie możliwości dla zwykłych ludzi


      Tym razem gościnnie na moim blogu Małgosia Łukaszewicz, która przedstawia możliwości wynikające z przygotowanego w Urzędzie m.st. Warszawy dokumentu. Odsyłam, zwłaszcza do pełnej wersji strategii, ponieważ nie jest to powszechnie znany dokument a możliwości z niego wynikające są ogromne i dotyczą zwykłych mieszkańców Mazowsza.

      Okrąg wyborczy nr 20, popularnie zwany Obarzankiem Warszawy, skupia 8 powiatów i zajmuje niewiele ponad 12% powierzchni województwa mazowieckiego. Żyje tutaj 20% ludności Mazowsza. Gdy dodamy liczbę mieszkańców Warszawy, która wynosi ponad 1700 tys., to okaże się, że żyjemy w skupisku, które liczy ponad 50% ludności Mazowsza.
      Obszar, o którym piszę, powiększony o powiaty żyrardowski i miński, został zdefiniowany jako Warszawski Obszar Funkcjonalny. Dla tego obszaru powstała strategia pn. Zintegrowane Inwestycje Terytorialne. Dokument ten identyfikuje wspólne problemy gmin, a co ważne wskazuje sposoby finansowania działań, które przyczynią się do ich rozwiązania.

Główne cele strategii:
  1. Zwiększenie dostępności usług publicznych
  2. Rozwój sieci powiązań gospodarczych
  3. Poprawa jakości przestrzeni

To jedna z pierwszych prób współpracy sąsiadujących gmin. Ponad podziałami politycznymi. 
Takiej Polski żądajmy!

Zainteresowanych odsyłam do dokumentu:



czwartek, 24 września 2015

Degradacja sportów nieolimpijskich

Polityczna schizofrenia ze sportem w tle



      Politycy (prawie wszyscy) lubią ogrzać się w blasku złotych medali mistrzów sportu. Może to niezbyt chlubne zachowanie ale jeśli w zamian sportowcom funduje się wsparcie w postaci stypendiów, rozbudowy infrastruktury treningowej itp. to od biedy można to zaakceptować. Niewytłumaczalne i nieakceptowalne jest hołubienie sportowców na pokaz a następnie gdy zgasną flesze fotoreporterów, fundowanie tym samym mistrzom zmiany w prawie, które degradują ich wysiłek i uprawiane przez nich dyscypliny sportowe a z nich samych tworzą sportowców drugiej kategorii.
      Tak właśnie rządząca koalicja postąpiła z karate tradycyjnym i kilkunastu innymi wzorowo funkcjonującymi Polskimi Związkami Sportowymi. Chodzi tu o Ustawę o sporcie z dnia 25 czerwca 2010 roku, którą znowelizowano  23 lipca 2015 roku, w myśl której związki te stracą status związków sportowych. Kilkaset tysięcy młodych sportowców nie będzie miało prawa do stypendiów państwowych i samorządowych, nagród za wyniki sportowe. Nie będzie mogło być oficjalnie powoływanych do kadry narodowej i reprezentować Polski na arenie międzynarodowej. Związki nie będą mogły organizować zawodów rangi mistrzostw Polski i Pucharów Polski. Sportowcy ze stowarzyszeń nie będą mogli uzyskiwać tzw. klas sportowych, bardzo ważnej np. przy przyjęciach na studia. Stowarzyszenia nie będą mogły ubiegać się o dofinansowanie centralne, a w efekcie i samorządowe.



      Na takie postępowanie rządzących nie ma i nigdy nie będzie zgody. Nowoczesna dostrzega wielką wartość w sporcie (zwłaszcza masowym). Sport postrzegany z jednej strony jako znakomita profilaktyka zdrowotna, z drugiej strony jest fantastyczną kuźnią charakterów młodych ludzi. Treningi wymagające samodyscypliny, zawody uczące wygrywania i wyciągania wniosków z porażek, to tylko nieliczne aspekty na które należy zwrócić uwagę. Chcemy walczyć o wycofanie tej niekorzystnej zmiany prawnej w następnej kadencji Sejmu RP. Głosując na naszych kandydatów pomożecie nam to zrealizować.

niedziela, 20 września 2015

Kongres gospodarczy Nowoczesnej

16 + 16 + 16 = .Nowoczesna Polska


      Wczoraj, 19 września 2015r. po ogłoszeniu programu gospodarczego Nowoczesnej skończyła się Platforma Obywatelska. Oczywiście PO nie ogłosiła samorozwiązania, niestety tak pięknie nie jest. Można jednak śmiało powiedzieć, że pojawiła się dla wyborców alternatywa: wiarygodna, realna i posiadająca potencjał merytoryczny i ludzki. Nie będę opisywał założeń przedstawionych na Kongresie – zachęcam do poczytania oficjalnych materiałów, których jak mi się wydaje nie przeczytał żaden z krytykujących nas ekspertów. Chciałbym skupić się na reakcji mediów i innych partii.
      Pierwsze dziwo – media (różne) sporo miejsca poświęciło wydarzeniu w Teatrze IMKA, informując w miarę rzetelnie o naszym programie. Drugie dziwo, nie zalała internetu fala krytyki i hejtu – chyba większość zauważyła jak bardzo różnimy się o nierealnych i populistycznych obietnic innych partii. Trzecie dziwo, to nerwowe oświadczenia speców od ekonomii z Joanną Muchą na czele, że nasz program się „nie spina” i tyle. Szczytem obłudy zaś było oświadczenie, że program oparty na podobnych założeniach 3 x 15 już był i Nowoczesna tylko go z małymi poprawkami kopiuje. No cóż, był i się zmył. Przez osiem lat nie zrealizowano prawie nic z tych założeń i jakoś PO-wcą nie wstyd z tego powodu. Rozumiem powód do niepokoju ale nie potrafię zrozumieć tej politycznej schizofrenii.

      Zaraz po powstaniu, wtedy jeszcze Nowoczesnej PL, pojawiły się opinie i memy w necie przedstawiających nową inicjatywę polityczną jako szalupę ratunkową dla PO. Bardzo mnie to wówczas irytowało. Dziś paradoksalnie się z tym zgadzam ale jesteśmy szalupą nie dla PO i jej działaczy lecz dla sympatyków i wyborców Platformy, którzy są zniesmaczeni aferami i zaniechaniami „swojej” partii i nie chcą już głosować wyłącznie przeciw PiS-owi lecz chcą głosować na sensowny program i mądrych ludzi, którzy będą go realizować. Mają już taki wybór – Nowoczesną!

środa, 16 września 2015

Nowoczesna w sondażach

Kto Nowoczesnej wmawia syndrom 4,99%?


      Mam wrażenie, że największym wyzwaniem dla wszystkich kandydatów i sympatyków Nowoczesnej jest wyrugowanie ze świadomości wyborców czegoś co nasi przeciwnicy nazywają syndromem 4,99% lub straconym głosem co z resztą na jedno wychodzi. Jak łatwo się domyślić to, że nie przekroczymy progu wyborczego (5%) sugerują politycy, dziennikarze, specjaliści od marketingu politycznego związani z PO. Zwolenników PiS-u, KORWIN-a, czy Pawła Kukiza taka kalkulacja nie obchodzi. Oni byli by bardzo zadowoleni, że nie zdobędziemy mandatów w przyszły Sejmie, licząc na to, że to ich posłowie pojawią się na miejsce Nowoczesnych.

      Cóż takiego strasznego jest w fakcie, że Nowoczesna Ryszarda Petru może w kolejnych sondażach umacniać swoją pozycję? Otóż gdy osiągniemy pułap (wcale nie wysoki i nad wyraz realny) 8-10% może zadziałać efekt śnieżnej kuli. Wyborcy PO, którzy programowo są nam najbliżsi mogą uznać, że pojawiła się stabilna opcja polityczna, na którą mogą zagłosować bez zaciskania zębów; że mogą zagłosować za racjonalnym i nowoczesnym programem a nie tylko przeciw PiS-owi; że oto mogą z czystym sumieniem pokazać obecnej elicie władzy czerwoną kartę a i tak pisowska prawica nie obejmie absolutnej  władzy (przynajmniej nie zdobędzie większości konstytucyjnej). Gdyby taki scenariusz został zrealizowany, to próg wyborczy mógłby się okazać barierą nie dla Nowoczesnej a dla PO. Nie życzę aż tak źle Platformie ale za ostatnie osiem lat należy się solidna nauczka. Dlatego wszyscy Nowocześni, zabieramy się do jeszcze bardziej wytężonej pracy a martwić się niech zaczną politycy obecnego obozu władzy. 

niedziela, 13 września 2015

Spirala wyborczych obietnic

Patrzę z przerażeniem...


      Jak wynika z tytułu, patrzę z przerażeniem na to co dzieje się w kampanii wyborczej do polskiego parlamentu AD 2015. Przerażenie i niedowierzanie bynajmniej nie dotyczy obietnic składanych przez partie polityczne. PiS w swych zapewnieniach przebił sufit. Miliardy złotych sypią się dziesiątkami a nawet setkami. PO troszkę jakby z tyłu ale zaczyna się rozpędzać i dogania konkurenta. Lewica oczywiście przebija wszystkich a PSL, który dotąd obiecywał (i obietnic dotrzymywał) lepsze życie wszystkim krewnym królika, też z racji słabych sondaży chce dołączyć do tego przedwyborczego pokera. To co w tej chwili jest w puli może zrobić wrażenie nawet na takich potentatach jak Bil Gates. Taki już urok kampanii wyborczych, że obietnice i zapewnienia objawiają się w magiczny sposób. Wydawało mi się jednak, że polskie społeczeństwo choć w części chce i potrafi oddzielić ziarno od plew. Teraz jednak mam wrażenie, że populizm bierze górę a sondaże (pewnie nie do końca prawdziwie) pokazują, że im kto więcej da ten bardziej liczy się w tym wyborczym wyścigu.
      Tu pojawia się tytułowe przerażenie. Pieniądze "rozdawane" w kampanii są wirtualne. Po prostu nie istnieją. Wszystko co przyszły rząd (obojętnie kto go będzie tworzył) będzie rozdawał, pochodzić będzie z naszych kieszeni. Przecież prawie każda dorosła Polka i  dorosły Polak zarządzają budżetem domowym i doskonale wiedzą, że wydać się da tyle ile się zarobi. Można oczywiście pożyczyć ale te pieniądze też trzeba kiedyś oddać. Budżet państwa nie jest inny. Też aby wydać trzeba na wydatki zapracować. I tu niespodzianka. Racjonalni w swych domach Polacy, w skali kraju dają się mamić jak dzieci. Pieniądze obiecywane przez polityków może i dostaniemy z tym, że wcześniej zabiorą je z naszych portfeli. Co ciekawe zabiorą nam z pewnością znacznie więcej, bo są też koszty rozdawnictwa.
      Ja nie chciałbym z moich pieniędzy opłacać wyborczych zapewnień polityków zwłaszcza, że na te partie głosować nie będę. Głosować będę (a nawet wezmę w wyborach udział jako kandydat) na Nowoczesną Ryszarda Petru. Jest to jedyna znana mi polska partia, która nie obiecuje przysłowiowych gruszek na wierzbie a lepszy los Polaków wiąże z nowoczesnym programem w każdej dziedzinie życia. Zanim Państwo zdecydujecie na który Komitet Wyborczy zagłosujecie zachęcam do zapoznania się z naszą propozycją programową. Proszę nie dajcie się nabrać na złudne i nierealne zapewnienia z których po wyborach niewiele zostanie.

http://www.nowoczesna.org/files/Kierunki_programowe.pdf



środa, 9 września 2015

#OniJeszczeNieWiedzą

Trochę o Polakach (wiedza z Twittera)


     Od zawsze korzystam z internetu ale ciągle nie mogę się nadziwić kreatywności jaka się tam objawia. Jako, że jak każdy człowiek, z natury jestem (trochę) leniwy postanowiłem skorzystać z tego w myśl zasady: zrób coś ale się nie narób. Na Twitterze w związku z falą uchodźców pojawił się hashtag  skierowany teoretycznie do imigrantów a tak naprawdę wiele mówiący o nas i o naszym postrzeganiu rzeczywistości. Poniżej kilka przykładów – kolejność przypadkowa. Jeśli macie pomysły na kolejne celne uwagi zamieszczajcie je na tt lub wpisujcie w komentarzu do tego posta.


#OniJeszczeNieWiedzą:

że pieniądze, które można było przeznaczyć na pomoc dla nich popłynęły w niedzielnym referendum;
że pojechać nad Morze Śródziemne jest taniej, niż nad Morze Bałtyckie;
że PSL  jest jak zgniły arbuz: z wierzchu zielony  a w środku bury;
że mogą dostać mandat za przekroczenie prędkości rowerem;
że kolejki do lekarza trwają u nas 3 lata;
że za 2- 3 miesiące spadnie z nieba, coś białego i cholernie zimnego;
że muszą się wrócić do Syrii po zaświadczenie z tamtejszego urzędu skarbowego o niezaleganiu;
że będą musieli zmienić pracę i wziąć kredyt;
że ZUS jest do piętnastego i zabiera 1/3 pensji;
że zarabiamy brutto tyle, ile najbiedniejsi Niemcy netto;
że "ze mną się nie napijesz?" to nie pytanie;
że będą musieli zacząć się jarać skokami narciarskimi;
że w pociągu mogą spotkać panią premier;
że w Polsce produkuje się parówki bez mięsa.

poniedziałek, 7 września 2015

Uchodźcy a sprawa polska

Pusty talerz na wigilijnym stole
 

      W związku z przetaczającą się przez całą Polskę dyskusją, o zbliżającej się do naszych granic fali uchodźców i ja chcę w tej sprawie wtrącić swoje trzy grosze. Wydaje mi się, że niebezpiecznie skręcamy w wypowiadanych na ten temat opiniach w kierunku ksenofobii, tracą z pola widzenia aspekt humanitarny. Zaczynamy widzieć w ludziach uciekających z własnego kraju jeśli nie terrorystów to przynajmniej forpocztę islamu. Nie zastanawiamy się co skłoniło ich do desperackiej ucieczki z ojczyzny oraz jak możemy im pomóc, tylko co zrobić aby broń Boże nie naruszyli naszej, w miarę bezpiecznej egzystencji. Wielu, zwłaszcza młodych nie zna lub nie pamięta polskiej fali uchodźców, choćby w latach 80-tych XX wieku. Obozy w Austrii (bo tam najłatwiej było się dostać) pełne były Polaków, którzy uciekali z kraju najczęściej nie z powodu prześladowań tylko w poszukiwani lepszego życia. Oczywiście zdarzały się  przejawy rasizmu w stosunku do naszych rodaków ale nikt tam nie zastanawiał się, czy 5 000 osób z Polski to dużo, czy może 50 000 to kres możliwości a może 500 000 da się przyjąć? Przypomnijmy sobie te, w końcu nie tak odległe czasy.
      Moim zdaniem problem nie powinien leżeć w ilości uchodźców tylko w tym jak ich przyjmiemy. Jeśli ci ludzie uciekają przed prześladowaniami i szukają schronienia w obcym (także kulturowo) kraju azylu, to pewnie przyjmą pomoc, która zapewni im minimum egzystencji tj. dach nad głową, skromne wyżywienie oraz możliwość nauki języka, tak aby w niedalekiej przyszłości znaleźć pracę i samemu utrzymać siebie i rodzinę. Trudno zgodzić się na wygórowane roszczenia ze strony ludzi, którym chce pomóc kraj, do najzamożniejszych przecież nie należący. Nie może być tak, że azylant ma lepsze warunki życia niż polski emeryt. Jeśli zaś potencjalnemu mieszkańcowi Polski z Północnej Afryki takie zasady nie odpowiadają to trudno, przymusu nie ma.

      Pewnie moje poglądy spotkają się z krytyką, zwłaszcza tych, którzy chcieliby dać odpór „arabskiej nawale” ale chciałby im przypomnieć wspaniały polski zwyczaj stawiania na wigilijnym stole pustego talerza, który jest dla zbłąkanego wędrowca. Niech ten zwyczaj nie będzie tylko pustym sloganem lecz przejawem polskiej gościnności i tolerancji.

środa, 2 września 2015

#StarePartie vs. #Nowoczesna

Wiedza obywatelska Polaków


  
      Od kilku dni zbieram podpisy na listach poparcia KW Nowoczesna Ryszarda Petru do Sejmu RP. Obserwuję reakcje przypadkowych osób i nachodzi mnie smutna refleksja.  Już wyjaśniam o co mi chodzi. Na pytanie czy poprze Pani/Pan listę, odpowiedzi jest kilka (kolejność przypadkowa):
Nie, nie znam Nowoczesnej? – Rozumem, taka to już uroda nowych ruchów politycznych.
Tak, świetna inicjatywa. – Sam się z tym utożsamiam.
Nie - dziękuję, nie interesuję się polityką.  – Szkoda, bo jak mawiał klasyk, polityka może się zainteresować Tobą.
Nie, nie będę głosował. – Tym bardziej szkoda, bo traci się możliwość wpływu na losy Ojczyzny.
I tu pojawia się odpowiedz, którą słyszę najczęściej:

Ale o co chodzi?


      To ja się pytam o co chodzi? Od wielu lat odbywają się różnego rodzaju demokratyczne wybory (Sejm, Senat, PE, samorządy lokalne). Element procedury zgłaszania list wyborczych, polegający na zebraniu podpisów pod listami poparcia jest prawie identyczny w każdych z nich. I co, i nic. Ludzie, w różnym wieku (młodzi, starsi i najstarsi) nadal nie wiedzą dlaczego prosi się ich o podpis na liście. To ja się pytam, czego uczą się nasze dzieci na lekcja WOS? Gdzie jest misja społeczna TVP i Polskiego Radia?
      Nie jestem zwolennikiem teorii spiskowych ale mam nieodparte wrażenie, że taka sytuacja jest na rękę „starym” partiom politycznym. Trudno jest się przebić nowym ruchom społeczno-politycznym, gdy trzeba zdobyć grubo ponad 100 000 podpisów, dodajmy, że w relatywnie krótkim czasie. Społeczeństwo nie wie o co chodzi a nikt nie ma interesu aby to społeczeństwo edukować. Niewesoły to aspekt naszej demokracji.


wtorek, 1 września 2015

Słodko - Gorzko o szkole

PIERWSZY WRZEŚNIA


Nowy budynek gimnazjum w Otrębusach

      Dziś po raz kolejny (w moim życiu niestety już ....dziesiąty) rozpoczyna się nowy rok szkolny. Jako były nauczyciel mam spory sentyment do tej daty a jako tata dwóch uczniów (gimnazjum i podstawówka) sentyment połączony jest z rzeczywistością, niestety jak w tytule postu słodko-gorzką.
     Zacznijmy do słodyczy, czyli tego co miłe. Wbrew panującej opinii większość nauczycieli i dzieci z radością oczekuje na powrót do szkoły po wakacjach. Nawet ci uczniowie, którym w pewnym wieku nie wypada się cieszyć i z zasady należy marudzić, gdzieś w głębi czują miłe mrowienie. Rozwija się też infrastruktura, kolejne budynki szkolne, boiska, sale gimnastyczne itp. To chyba na tyle w zakresie słodzenia.
      Kolej na gorzki smak. Dlaczego spora grupa nauczycieli z niepokojem oczekuje tej daty? Dlaczego część uczniów i ich rodziców nie cieszy się z rozpoczęcia zajęć w szkole? Powodów jest sporo. Leżą one zarówno po stronie nauczycieli, dzieci, rodziców czy organów prowadzących placówki oświatowe. Rozpisywać można się długo i jeszcze dłużej można by analizować te problemy. Ja przytoczę tylko jeden aspekt naszej szkolnej rzeczywistości, który dziś szczególnie boleśnie odczułem w naszej szkole. Po raz kolejny okazało się, że szkoła nie jest dla uczniów i ich rodziców. Potrzeby dzieci przy układaniu planu i określeniu regulaminu korzystania z nowego budynku szkolnego absolutnie nie zostały uwzględnione. Absurdem jest fakt, że dziecko z podstawówki, idące na "drugą zmianę" musi przyjść do szkoły 1-2 godziny wcześniej bo tylko o oznaczonej porze może przemieścić się pomiędzy budynkami aby skorzystać ze stołówki. Czy tak trudno jest opracować sposób rozwiązania tego w gruncie rzeczy banalnego problemu.
      Reasumując, pewnych zaległości i zaniedbań w systemie oświaty, nie da się z dnia na dzień usunąć ale wszędzie tam gdzie wystarczy zdrowy rozsądek poparty właściwą organizacją pracy róbmy wszystko aby tych (uczniów i nauczycieli) cieszących się z początku roku szkolnego było jak najwięcej.