piątek, 23 października 2015

Takie tam o jedzeniu lodów

Miałem sen…


      Lato. Upał. Kolejka po lody. Nareszcie ja:
- Poproszę lody smurffowe, te niebieskie, podwójną porcję – wyartykułowałem spierzchniętymi ustami.
- Lepsze będą pomarańczowe – odrzekła sprzedawczyni i zaczyna je nakładać do wafelka.
- Ja jednak wolę smurffowe – powiedziałem stanowczo.
- Pomarańczowe są lepsze bo jest ich więcej i jak ich nie sprzedam to dostawca nie przywiezie mi ani pomarańczowych  ani  smurffowych ani żadnych innych. Więc co? – ze złością zapytała się pani w białym kitlu.
- Jak ostatnio dałem się namówić na pomarańczowe, to odbijało mi się cztery lata. Zdecydowanie wolę te niebieskie.  – powiedziałem kończąc dyskusję.
- Może jednak się jeszcze pan zastanowi…
I zaczęło się. Dyskusja wydawała się nie mieć końca.  Argumenty sprzedawczyni były coraz bardziej absurdalne a moich nie słuchała wcale i jak to we śnie sytuacja była zdecydowanie patowa.

Nagle! Uff! Obudziłem się!


     
      Taki to był mój sen i choć pora teraz nie nastraja do jedzenia lodów, zwłaszcza na świeżym powietrzu, to ja nadal wolę smurffowe a pomarańczowych do ust nie wezmę. To jest mój wybór i każdemu radzę tak postępować.  Irracjonalne argumenty odrzucić, racjonalnych wysłuchać a postąpić zgodnie ze swoimi przekonaniami i bądźcie pewni,  nie będzie się Wam odbijać czkawką.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz