piątek, 27 listopada 2015

Władza totalna

   Idealista myśli tak: światli, wykształceni, inteligentni ludzie zajmują się polityką by służyć narodowi. Jeśli wygrywają wybory starają się realizować swoje cele programowe,  z których nadrzędnym jest dobro Polski.
   Realista myśli podobnie ale dopuszcza myśl, że część polityków, zwłaszcza ze zwycięskiej partii działa również dla własnych korzyści. Jeśli  nie przekracza to norm prawnych, to może się na to zgodzić, zakładając, że są to koszty demokracji.
   Pesymista jest przekonany, iż w polityce „siedzą” wyłącznie osoby, dla których Polska jest tylko pretekstem dla zdobycia władzy i pieniędzy.  Zalicza  on polityków do „klasy próżniaczej” i ich istnienie ledwie toleruje mając nadzieję, że policja, prokuratura, sądy i media ograniczą skalę złodziejstwa, przekrętów i nadużyć.
   Polscy politycy przez wiele lat ciężko pracowali aby ta ostatnia wizja stała się obwiązująca w naszym kraju. Lecz oto stało się coś, czego nawet pesymiści nie przewidzieli. Pojawiła się władza totalna. W demokratycznych wyborach PiS zdobył wszystko co było do zdobycia: prezydenturę i większość w Sejmie i Senacie.

Dużo? Za mało!

   W tempie ekspresowym, wykorzystując w niedemokratyczny sposób, demokratyczne procedury zawłaszcza pełnię władzy w naszym kraju. W kilkanaście dniu udało się już przejąć wszelkie służby oraz Trybunał Konstytucyjny oraz złamać kilka obietnic wyborczych. Pytanie co następnych dniach, tygodniach, miesiącach…
   Zwolennicy PiS są w euforii. Po latach porażek wyborczych przyszło pełne zwycięstwo. Mogę zrozumieć radość tych ludzi ale nie pojmuję tej fali złości i nienawiści w stosunku do przegranych. Nie rozumiem też zaślepienia i braku refleksji u sporego grona wykształconych i inteligentnych wyborców PiS. Mam nadzieję, że ten stan szybko minie i kolejne kroki partii rządzącej, w kierunku państwa totalitarnego i sukcesywne odwoływanie lub modyfikowanie  wyborczych obietnic, podziałają jak kubeł zimnej wody. Tyle tylko, że jest to psucie państwa w czystej postaci. Szkody wyrządzone zarówno w infrastrukturze jak i mentalności obywateli nie łatwo będzie naprawić.     
   Jednak najgorszym efektem władzy PiS będzie zwiększenie dystansu między Polską a krajami bardziej od nas rozwiniętymi. To co Polaków najbardziej drażni, czyli niski poziom życia, zamiast się podnosić będzie się obniżał.  Kilka najbliższych lat (miejmy nadzieję, że mniej niż cztery) to będą lata stracone. 
Niestety.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz