poniedziałek, 28 grudnia 2015

Przełomowy 2016

      "Nie wiem, jakie decyzje będą podejmowali nasi obecni koalicjanci, ale osobiście jestem zwolennikiem budowy jednej, silnej partii prawicowej. Docierają do mnie sygnały z terenu, że takie zjednoczenie powinno nastąpić. Nie będzie z naszej strony próby wchłaniania czy marginalizowania koalicjantów" - powiedział Joachim Brudziński, pytany o plany zjednoczenia PiS, Solidarnej Polski i Polski Razem.

      Ciekaw jestem co czuli Zbigniew Ziobro i Jarosław Gowin, gdy dotarły do nich te słowa. Ja na ich miejscu zaczął bym się bać lub działać albo jedno i drugie. Pytanie, który z tych polityków pierwszy zaatakuje? To, że zaatakują to pewne – ich ambicje polityczne są co najmniej tak wielkie jak samego Jarosława Kaczyńskiego. Jeśli przez najbliższe lata (miejmy nadzieję, że mniej niż cztery), prezes PiS będzie systematycznie niszczył poparcie swojej partii w społeczeństwie to w najbliższych wyborach zagłosuje na niego żelazna część, żelaznego elektoratu czyli coś koło 5%. Wówczas politycy obecnego obozu trafią na polityczny śmietnik. ZZ i JG nie dopuszczą do realizacji takiego scenariusza!
      Ja stawiam na J. Gowina. Jest starszy od Z. Ziobry i nie może sobie pozwolić na kilka dodatkowych lat czekanie na dogodną sposobność. Może nie przejąć kontroli nad PiS ale przeciągnięcie sporej grupy posłów, działaczy i struktur lokalnych pod sztandarem ODRODZONEJ PRAWICY jest całkiem realne. Nie uda mu się wygrać następnych wyborów ale wynik na poziomie 20% jest realny i daje dobrą pozycję wyjściową w kolejnym rozdaniu  wyborczych kart. Czy się zdecyduje a co ważniejsze czy mu się uda – czas pokaże.
      Czterdziestopięcioletni obecnie prezes Solidarnej Polski, to na polskiej scenie politycznej  prawie młodzik, choć już doświadczony i zaprawiony w bojach. Wyrzucony z PiS, były wiceprezes tej partii, pewnie marzy o przejęciu sterów po JK. Wszystko na to wskazuje, że cierpliwość to jego główna broń. Tylko czy będzie co przejmować za kilka lat? Nie wiem też czy będzie można cierpliwie czekać, zwłaszcza w kontekście słów J. Brudzińskiego. Pełnia władzy dla prezesa Kaczyńskiego to być może również skonsumowanie przystawek PiS-u. Jeśli tak do wojny dojdzie prędzej niż myślimy, czego Państwu i sobie serdecznie życzę.
      Nie jestem zwolennikiem prawicy, zwłaszcza takiej jak obecny PiS. Tak naprawdę to miks: prawicowych i nacjonalistycznych idei wymieszanych z socjalnym (żeby nie powiedzieć socjalistycznym) podejściem do gospodarki oraz przepełniony ambicjami jednego człowieka. Silna, zdrowa i ideowo spójna prawica jest potrzebna Polsce i mam nadzieję, że taka się pojawi (odrodzi) już niedługo i że to będzie ten tytułowy przełom.



wtorek, 22 grudnia 2015

dyktator

      
      To, że władzę przejmuje partia, która wygrała wybory to elementarna zasada demokracji. To, że partia, która ma samodzielną większość w parlamencie może kreować swoją wizję państwa, to również demokratyczna zasada. Lecz demokracja to także poszanowanie  ludzi o odmiennych poglądach – również politycznych a przede wszystkim poszanowanie prawa. Wszystko co wykracza poza prawem usankcjonowane normy i przepisy, które przecież przewidują zasady i tryb zmian tegoż prawa to już  początek dyktatury. Taką dyktaturę próbuje zaserwować Polakom PiS.
      Tytułowy dyktator (celowo z małej litery) na naszej scenie polityczny to nikt inny tylko Jarosław Kaczyński. Prezes PiS, pan i udzielny władca Polski, robi wszystko by na ten mało zaszczytny tytuł zasłużyć. Skupienie w jednym ręku władzy ustawodawczej i wykonawczej, zamach na władzę sądowniczą i próby zmanipulowania mediów to smutny obraz tego co udało się dokonać Prezesowi w ciągu kilku miesięcy kończącego się 2015 roku. Pewnie dla Niego to gigantyczny sukces, którym napawa się do woli. Podporządkowanie sobie Prezydenta RP, wykreowanie Premiera, który nie sprawuje władzy i sterowanie państwem z zacisza żoliborskiej willi to być może spełnienie marzeń ale tylko jednego człowieka i garstki jego wyznawców a nie całego narodu. Owszem władza został zdobyta głosami milionów Polaków, ale czy mieli oni 25 października wiedzę i świadomość na jaką wizję Polski głosują. Myślę, że wyborcy PiS, przynajmniej ci myślący samodzielnie już  zaczynają się zastanawiać dlaczego dali się omamić wyborczej propagandzie.
      Najdziwniejsze w powstałej sytuacji jest to, że do końca nikt (być może poza JK) nie wie dlaczego tak się stało i do czego ma to doprowadzić. Odwet, zemsta, żądza władzy to najczęściej podawane motywy ale chyba nie do końca opisują one rzeczywistość naszego kraju w PiS-owym zarządzie. Błyskawiczne i łapczywe przejmowanie kontroli nad wszystkim co się da i nie da, bez liczenia się z opinią publiczną to bardzo krótkowzroczna taktyka. Nie sądzę aby tzw. doły partyjne a także bardziej prominentni działacze zwycięskiego ugrupowania nie zdawali sobie sprawy, że za kilka lat trzeba się będzie poddać weryfikacji wyborczej. Mimo, iż aparat państwowy może ułatwić zwycięstwo wyborcze to jednak obywatele w demokratycznym państwie zdecydują o losie rządzących. Nie wyobraża sobie sytuacji by można było w Polsce sfałszować wybory i liczyć, że społeczeństwo na to pozwoli. Demonstracje w obronie Trybunału Konstytucyjnego świadczą o tym dobitnie.

      Cóż zatem się stanie? Wariantów jest mnóstwo i oby spełnił się jeden z tych pokojowych, tak żeby nie doszło do jakiś siłowych rozwiązań. Mnie osobiście wydaj się, że możliwe jest przebudzenie z letargu czy raczej hipnotycznego zaślepienia Prezydenta RP i sporej grupy posłów PiS a co za tym idzie diametralna zmiana układu sił w Sejmie. Pewnie doprowadziło by  to do przedterminowych wyborów i jeszcze większych podziałów w społeczeństwie ale z tym już będzie sobie musiała radzić następna władza i oby  dała radę, czego Państwu i sobie serdecznie życzę, zwłaszcza w kontekście zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku.